PRZEZ PRYZMAT SCENY

Odświętnie przebrane idee
przyparte do półek i do ścian kopie
nie dają się cieniom przedrzeźniać.
Tu się nie gra, tu wszystko gra.
Bo tu sięga wszędzie światło.

Tutaj śledzi się każdy wzrok.
Nie dosięgniesz ręką tam,
gdzie kamerom brak zasięgu.
Czy noc na świecie jest,
czy też w tle jest dzień
W tej jaskini się kupuje
Cień na nic ma nie padać.

W kolejce portfeli jak cierń wbity stoi
Marek M. - bezcenny anonim.
A gdy tęczowy rozlał płyn
tak zaczął robić scenę –
nikt obok nie chciał zrobić nic
przecież tu nie gra się –
On zajął się płomieniem.

Błysk, ryk, krzyk i ruch.
Po sklepie rozlały się mrok i czerń
Kraty koszyków na półkach zaczęły gnieździć się
Zza stert towarów wystąpiły rozedrgane duchy
stać nie mogły z przeszkód boku.

Szok, tłok, skok i bach!
Już lecą w płomień marynarek ćmy
zadusić jutrzejszych gazet gwiazdę.
Widmo udanej samozagłady
przyciąga gapiów i dziennikarzy.

Strach to krach, weź ten bon!
By ten niemy czyn
nie kładł się cieniem
na instalacji.
Przyściemnić ceny
Wyprodukować bohaterski ton
Zanim o niewidzialnym na dobre
zacznie mówić się.


[W poprzednim reżimie ideologiczne znaczenie miały masy, ale zachowania interpretowane jako sprzeciw jednostki miały ogromną siłę. Obecnie liczy się jednostka... Inspiracją wiersza był opis próby samospalenia w supermarkecie w artykule pt. "Dramat w centrum handlowym" opublikowanym w Gazecie Wyborczej w dniu 27.11.2006. Jego bohaterem (zbiorowym) są... ochroniarze.]

Brak komentarzy: